Forum Polskie Forum o US5 Strona Główna


Moje opko :D I cześć

 
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum Polskie Forum o US5 Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malunia
Moderator
Moderator


Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Sevenoaks :) England :D

PostWysłany: Wto 12:49, 20 Mar 2007    Temat postu: Moje opko :D I cześć

"Przeprowadzka do Londynu"

To była najlepsza rzecz w życiu, jaka mi się przytrafiła, oprócz tego, że mam Timmie'go. Wczoraj dostałam propozycję zmiany pracy (oczywiście na lepszą). Już jutro mam przenieść się z Berlina do Londynu. Będę tam jedną z redaktorek młodzieżowej gazety "Starflash". Cieszę się jak nie wiem, bo w końcu wyniosę się z tego miasta i zacznę nowe życie. Mam nadzieję, że lepsze...
-Mamo czy mogę iść z babcią Megan do sklepu? zapytał mały chłopiec, który właśnie stał przy uchylonych drzwiach do mojego pokoju.
-Tak kochanie, tylko słuchaj się babci i nigdzie sam nie odchodź-odpowiedziałam zamykając mój pamiętnik.
Timmy jak na 3-latka był bardzo mądrym chłopcem, szybko się wszystkiego uczył był bardziej rozwinięty niż inne dzieci w jego wieku.
-Dziękuje mamusiu-podbiegł do mnie malec i pocałował w policzek.
-Już dobrze. A zrobisz coś dla mamy?
-No pewnie, co tylko zechcesz-malec uśmiechnął się pokazując swoje białe ząbki.
-Kupisz mamci nowe wydanie "Bravo", w końcu muszę wiedzieć co się dzieje w branży muzycznej-powiedziałam dając maluchowi pieniądze-Tylko daj je od razu babci, żebyś nie zgubił.
-Dobrze mamo-odpowiedział chłopiec i zniknął za drzwiami.
-Jak ja kocham tego brzdąca-powiedziałam sama do siebi. Myślałam, że po tym wszystkim co się wydarzyło prawie 4 lata temu, jak dowiedziałam się, że zostanę mamą, nigdy tak nie pokocham tego dziecka. Wydarzyło się to pewnego listopadowego wieczoru. Miałam wtedy17 lat. Byłam na dyskotece, troszkę za dużo wypiłam, pamiętam, że kogoś poznałam i potem to wszystko tak się szybko potoczyło... Ale nigdy nie zapomnę tych oczu, były takie ciemne, takie jak oczy Timmie'go. To całe zdarzenie przyprawiało mnie o dreszcze. Ale teraz już o tym tak nie myślę. Czasu nie da się cofnąć a nawet jakby było można w tym momencie bym tego nie zrobiła, bo kocham Timmie'go całym sercem. Tylko jedna wada mi pozostała po tym wydarzeniu. Nie umiem, już zaufać mężczyźnie... ale mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni.
-Ahhh... koniec tego myślenia co było kiedyś. Teraz jest teraz-powiedziałam i zeszłam do kuchni, żeby zrobić obiad. Po 40 minutach wróciła mama z Timmy'm. Obiad już był gotowy.
-Mamo, mamo proszę o to gazetka o którą prosiłaś-krzyknął Timmy.
-Oh dziękuje skarbie. A teraz szybciutko umyć rączki i do stołu bo obiadek stygnie.
-Kochanie jesteś pewna co do tego wyjazdu?-zapytała mama wchodząc do kuchni.
-Tak mamo i już Ci mówiłam, że jeśli nie chcesz zostać tu sama to przecież możesz jechać z nami. Dla Ciebie zawsze znajdzie się miejsce-odpowiedziałam.
-Elle przecież wiesz, że nigdy nie opuszczę tego domu. Za dużo pięknych wspomnień. A zresztą nie zostanę tu sama, mam wiele przyjaciół i pan Edward często mnie odwiedza-mówiąc to zarumieniła się.
-No dobrze, zrobisz jak uważasz. Tylko pamiętaj kiedy będziesz chciała możesz nas odwiedzić-rzekłam i usiadłam do stołu. Po skończonym obiedzie zaczęłam pakowanie. W końcu jutro z rana wylatujemy do Londynu. Pakowanie zajęło mi prawie 4 godziny. O 20 wszystko było już gotowe. Zeszłam z ostatnią walizką na dół i położyłam ją obok innych w przedpokoju.
-Chodź tu skarbie, usiądź pewnie jesteś zmęczona-powiedziała Megan i wskazała na wolne krzesło obok niej.
-Masz rację mamo. Troszkę męczące było to pakowanie. Mam nadzieję, że nadbagażu nie będzie-odrzekłam i usiadłam na krześle.-Podasz mi tę gazetę, która leży obok Ciebie?
-Ależ proszę kochanie. Mam nadzieję, że poradzisz sobie w nowej pracy…wiesz o co mi chodzi, nowe miasto nowi ludzie-zwróciła się do mnie z bardzo smutna miną.
-Dam radę, w końcu nie mam siedmiu lat mamo!- odrzekłam, przewracając kolejne strony gazety. Mama tylko wzruszyła ramionami.
-Położę małego spać i sama też pójdę się położyć, coś źle się czuję-powiedziała Megan i wstała od stołu udając się do salonu gdzie Timothy oglądał jakąś bajkę na video.
-Babciu ale ja jeszcze nie jestem śpiący i nie obejrzałem bajki do końca-krzyczał malec z salonu-Proszę babciu…
-Nie ma mowy Timmy, jutro rano lecisz z mamą do Londynu, nie wyśpisz się- mówiła zdenerwowana Meg, ale Timmy nadal krzyczał, że nigdzie nie pójdzie.
-Dosyć!- krzyknęłam wchodząc do salonu. –Jak zaraz nie przestaniecie się wydzierać to sama pojadę.
-Przepraszam mamusiu-powiedział skruszony malec-ale ja jeszcze nie obejrzałem bajki do końca. Naprawdę ja jutro raniutko wstanę…obiecuje-prosił Timmy.
-No już dobrze. Mamo możesz iść już spać. Ja położę go spać jak skończy się bajka-powiedziałam do Megan. Widziałam, że nie była zbytnio zadowolona z mojej decyzji.
-Jak uważasz Elle ale pamiętaj, że nie możesz mu pozwalać na wszystko bo, w końcu wejdzie Ci na głowę-oburzyła się i poszła na górę.
-Dziękuje mamusiu-powiedział i rzucił mi się na szyję-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też-odpowiedziałam i pocałowałam malca.
-Chcesz obejrzeć ze mną do końca-zapytał.
-A co oglądasz?
-„Artura i Minimiki”-odpowiedział i usiadł powrotem na sofie.
-A czemu by nie-odparłam i usiadłam obok niego.
Po bajce, jeśli można było to nazwać bajką, położyłam Timmie’gp spać i sama się położyłam. Nastawiłam budzik na piątą rano i zasnęłam.

-Poniedziałek 5:30-
-Timmy wstawaj bo spóźnimy się na samolot-krzyczałam biegając po pokoju i szykując mu rzeczy do ubrania. Była godzina 5:30.
-Mamo jeszcze chwilkę, proszę…-mówił chłopiec jeszcze przez sen.
-Nie jeszcze chwilkę tylko już! Spóźnimy się na samolot-krzyaczałam.
-Już dobrze wstaję-odpowiedział zniesmaczony chłopiec.
-Elle pospiesz się, za 15 minut ma przyjechać taksówka-powiedziała Megan.
-Ja już jestem gotowa, tylko jeszcze Timothy i możemy wychodzic-mówiłam zdyszana.
-A nie mówiłam, trzeba było go położyć spać wcześniej.
-Oj mamo przestań, przecież wiesz, że jeśli kazałabym mu wtedy iść spać, to na złość nie położyłby się-odpowiedziałam.

-15 minut poźniej-
-Jeszcze tą walizkę może Pan wziąć-powiedziałam do taksówkarza.
-Elle tylko pamiętaj jak dojedziecie już na miejsce dajcie mi znać-zaczęła Megan ze łzami w oczach-I opiekuj się tam tym małym brzdącem.
-Dobrze mamo, zadzwonię jak tylko dolecimy na miejsce. Nie martw się będzie dobrze. Kocham Cię!-ucałowałam Megan i weszłam do taksówki.
-Do zobaczenia babciu, wyślę Ci kartkę z Londynu-rzucił na sam koniec Timmy przez okno taksówki. Odjechaliśmy.
O 6:30 siedzieliśmy już w samolocie.
-Widzisz mamo zdążyliśmy-powiedział z ulgą malec.
-No i masz szczęście paskudo, bo jakbyśmy nie zdążyli to ukręciłabym Ci nosa-zachichotałam i potargałam ręką włosy Timmie’go.
-Bardzo śmieszne-burknął i odwrócił się w stronę olna.
Wystartowaliśmy. Podróż minęła bardzo szybko. Gdy wylądowaliśmy wyjrzałam przez okno. To co zobaczyłam, naprawdę mnie przeraziło. Na lotnisku było pełno ludzi, a raczej pełno młodych dziewczyn z transparentami.
-A to co mamo? Nasz komitet powitalny?-zapytał zdziwiony chłopiec.
-Pewnie jakaś sławna osobistość przyleciała-odpowiedziałam.
-Drodzy Państwo wylądowaliśmy właśnie na lotnisku w Londynie. Proszę zachować szczególną ostrożność i pilnować swoich pociech. W naszym samolocie w 1 klasie leciał sławny zespół, tak więc to grono fanek na lotnisku jest tego przyczyną. Prosimy o wychodzenie pojedynczo w kolejności od wyjścia. Dziękujemy za miły lot i zapraszamy ponownie do skorzystania z naszych usług.
-Choć kochanie i trzymaj się mnie bo możesz się zgubić w tym tłumie-zaczęłam i chwyciłam go za rękę. Wyszliśmy z samolotu.
-Mamo a czy ja mógłbym zobaczyć ten zespół z bliska. Proszę zaczekajmy chwilkę-rzucił nieśmiało.
-No dobrze ale odejdźmy troszeczkę na bok-odpowiedziałam i skierowałam się w bezpieczne miejsce.
Z samolotu wyszło najpierw 2 starszych mężczyzn za nimi młoda kobieta i potem piątka chłopaków. Fanki ryknęły i zaczęły przekrzykiwać się jedna przez drugą. To co zobaczyłam było naprawdę zdumiewające. Nigdy nie byłam na żadnym koncercie a co dopiero na takim „czymś”. To było szokujące.
-Mamo a czy będziemy mogli iść po autografy? Proszę jeszcze nie mam żadnego autografu znanej gwiazdy oprócz tego autografu od klauna-zapytał.
-No dobrze jeśli dostaniemy się do nich to z całą pewnością tak-odpowiedziałam-A teraz chodź musimy wejść do środka bo czeka tam na nas Pan Grint…-nie dokończyłam zdania a ten mały urwis już biegł w stronę zespołu.
-Timothy, Timothy!!-krzyczałam i zaczęłam za nim biec, ale jak to mały chłopiec a zarazem bardzo zwinny już znajdował się przy chłopakach.
-Przepraszam panów-zaczął nieśmiało-Czy ja mógłbym dostać od Was autograf-dokończył i spojrzał się na nich.
-Bardzo chętnie mały-odpowiedział wysoki brunet. -A gdzie mamy Ci się podpisać?
-No właśnie tu jest mały problem bo nie mam żadnej karki a moja…-nie dokończył bo za nim stałam już ja.
-Timothy Keaton’ie jeszcze raz zrobisz taki numer, to zostawię Cię tutaj samego na pastwę głodnych wilków-krzyknęłam- Bardzo przepraszam za niego. On ma dopiero 3 lata i nie wie, że nie można robić takich rzeczy.-powiedziałam zakłopotana.
-Ale…- zaczął malec.
-Nie ma żadnych ale Timothy. W tej chwili marsz do środka.
-Ale obiecałaś mi autograf od tych panów-krzyknął.
-Nie ma problemu. Damy Ci autograf, tylko daj nam jakąś kartkę i długopis-powiedział blondyn i spojrzał na mnie.
-No już dobrze. Proszę daj panom kartkę-wyjęłam jakąś pustą kartkę z torebki i podałam ją małemu.
Uradowany podał pierwszemu z chłopaków. Gdy wszyscy złożyli podpisy oddali kartkę Timmie’mu.
-Proszę mały i pamiętaj, że zawsze słucha się starszych-powiedział wysoki brunet i pogłaskał go po głowie.
Tak mi było wstyd za Timmie’go, że nie mogłam spojrzeć na chłopaków.
-Jeszcze raz przepraszam za jego zachowanie-rzuciłam.
-Nic nie szkodzi, cieszymy się, że mamy takiego małego fana.
-Ale ja jeszcze nie słyszałem nigdy jak śpiewacie-przyznał się.
Myślałam, że go zabije gołymi rękoma.
-Nie słyszałeś jak śpiewamy…-powiedzieli chórem.
-Skoro tak to…-zaczął niski blondynek- Mike czy mógłbyś dać temu młodemu człowiekowi naszą nową płytę.
-Nie ma sprawy-odpowiedział jeden z mężczyzn wyjmując z torby płytę-Proszę.
-Dziękuje.
-Mamy nadzieję, że Ci się spodoba. I zagościsz na jednym z naszych koncertów.
-Jeśli będę mógł to na pewno przyjdę.
-Jeśli już dostałeś autograf to chodźmy, nie przeszkadzajmy panom. Jeszcze raz przepraszam-rzuciłam na odchodne cała czerwona ze wstydu.
-Nie ma za co przepraszać-odrzekł brunet- Było nam bardzo miło.
-Dowidzenia-powiedział Timothy.
-Do zobaczenia mały-odpowiedzieli wszyscy i ruszyli w kierunku rozwrzeszczanych fanek.
-Timothy Keaton’ie masz przegwizdane-oświadczyłam grobowym głosem i wzięłam malucha za rękę. Udaliśmy się do środka…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kinga_Chris
Moderator
Moderator


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 1217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Krosno

PostWysłany: Wto 23:59, 20 Mar 2007    Temat postu:

Przeczytam jutro Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malunia
Moderator
Moderator


Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Sevenoaks :) England :D

PostWysłany: Pon 16:26, 26 Mar 2007    Temat postu:

II CZĘŚĆ


Pierwszy dzień w pracy


-Bardzo przepraszam panie Grint za spóźnienie ale mój syn…-zaczęłam się tłumaczyć ledwo podchodząc do mężczyzny z tabliczką Elizabeth Keaton. Jak na szefa był bardzo młody, może miał jakieś 28 lat.
-Nic nie szkodzi pani Keaton-odpowiedział spokojnie.
-Panno...-zarumieniłam się.
-Bardzo przepraszam-widać było, że się strasznie zmieszał.- A więc to jest Timmy?
-Tak, to jest mój syn. Przedstaw się panu Timmy-powiedziałam.
-Miło mi pana poznać nazywam się Timothy Keaton- odpowiedział.
-Mi również miło-zaczął- tak więc możemy już ruszyć do pani nowego mieszkania. Proszę za mną, bus czeka przed lotniskiem.-dokończył.
Podróż minęła dosyć szybko. Po 30 minutach byliśmy już na miejscu. Gdy wysiadłam z samochodu aż zaniemówiłam z wrażenia. Przede mną stała wielka kamienica. Była naprawdę piękna.
-Tylko niech się pani nie przerazi bo tutaj mieszkania wynajmują nieraz bardzo sławne osoby-zaczął Grint.
-Elle, proszę mi mówić na Ty, jeśli to panu nie przeszkadza.
-Ależ oczywiście, będzie mi bardzo miło, w takim razie Johs jestem-podał mi rękę. Uśmiechnęłam się.
-To tu będziemy teraz mieszkać mamo?-zapytał malec.
-No chyba tak kochanie, skoro Johs nas tu przywiózł.
-Dostałaś mieszkanie z dwoma pokojami, salonem, kuchnią i łazienką. Mam nadzieję, że Ci wystarczy?
-Wystarczy? Mi się zdaję, że to nawet za dużo-byłam w dużym szoku.
-Nasza spółka zapewnia bardzo dobre zakwaterowanie naszym pracownikom-zaczął wyliczać- oprócz tego dostałaś służbowy telefon-podał mi jakiś- i samochód. No i przede wszystkim opiekę dla Timmie’go.
-Samochód? Telefon? Boże to nie za dużo?-pytałam nadal w szoku.
-Wiesz u nas jest bardzo ważna punktualność i stały kontakt. Wyobraź sobie, że nagle dostajesz pilny telefon na swój prywatny numer ale niestety w tym czasie rozmawiasz sobie ze swoją najlepszą przyjaciółką i co wtedy. Możesz przez to stracić nawet pracę. Życie prywatne, życiem prywatnym a praca, pracą. No a w naszym kraju, żeby dojechać gdzieś komunikacją miejską trzeba mieć sporo szczęścia. Tak więc już chyba wiesz, że to są najważniejsze rzeczy bez, których nic nie zrobisz. A chyba na razie nie stać Cię na taki wydatek-skończył swój krótki wywód.
-No to faktycznie chyba będę musiała to przyjąć-odpowiedziałam.
-Chyba? Na pewno-uśmiechnął się- No dobrze przejdźmy do szczegółów tutaj są klucze do Twojego mieszkania. Chodź zaprowadzę Cię.
Bardzo zszokowana ruszyłam za Johs’em. Zaprowadził mnie na drugie piętro. Na drzwiach widniała 7. Hmmm… moja szczęśliwa liczba.
-No to tutaj, mieszkanie jest umeblowane tylko w lodówce pusto-zarumienił się- Nie wiedziałem co lubisz.
-Nic nie szkodzi. Mama zapakowała mi trochę jedzenia, więc starczy mi na dzisiaj.
-Aha jeszcze jedno. Od jutra będziesz miała sąsiadów, jeszcze nie wiem dokładnie kogo, ale jak się dowiem dam znać. Mam nadzieję, że jakoś się zaklimatyzujesz. Auto stoi na parkingu z tyłu kamienicy. Takie czarne BMW. No, na mnie już pora, zobaczymy się jutro w pracy-rzucił Johs, widać było, że się denerwuje.
-Johs?
-Tak. Coś się stało?
-Nie powiedziałeś mi, o której jutro zaczynam i jak mam tam dojechać- odpowiedziałam lekko rozbawiona.
-O boże zapomniałbym o najważniejszym. Ale ze mne gapa-zaśmiał się-Tak więc tutaj masz plan jak dojechać-wyjął z kieszeni jakiś świstek papieru- No i widzimy się o ósmej. Na razie, pa Timmy.
-Do widzenia panu-odpowiedział Timmy.
-No to jak brzdącu wchodzimy? -zapytałam jak kroki Johsa umilkły na klatce.
-No chyba tak, już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę mój pokoik.
Mieszkanie było bardzo ładne. Jeden pokoik większy w jasnych kolorach z wielkim łóżkiem, drugi niebiesko urządzony z łóżkiem jednoosobowym. W salonie wielka sofa, fotele, stół i kino domowe. Kuchnia mała ale przytulna.
-Mamo, a czy my zostaniemy tu na zawsze?-zapytał.
-A chciałbyś? Wiesz, to wszystko zależy od tego jak długo tutaj będę pracować. Podoba Ci się Twój pokój?
-Może być, tylko nie mam żadnych zabawek-zasmucił się chłopiec.
-Jutro pojedziemy na zakupy to sobie coś wybierzesz, OK?
-Dobrze mamusiu-odpowiedział uradowany.
-Dobra koniec tego gadania, bierz się za rozpakowywanie swoich rzeczy a ja w tym czasie zadzwonię do babci-powiedziałam wchodząc do jego nowego pokoju i kładąc jego walizkę obok szafki.
-Tak jest panie kapitanie-uśmiechnął się i zabrał się do roboty. Ja przez ten czas zadzwoniłam do mamy. Oczywiście wylała na mnie od razy morze pytań a na końcu się popłakała.
-Oj mamo nie płacz. Będzie dobrze, ja już kończę bo słyszę, że Timmy skończył się rozpakowywać. Zadzwonię jutro. Trzymaj się. Pa-odłożyłam telefon.
-Jesteś głodny?-zapytałam Timmie'go.
-A czy babcia dała te pyszne ciasteczka rybne?
-Chyba tak, a chcesz jak będą?
-No. A czy mogę sobie włączyć telewizor?-krzyknął już z salonu.
-Możesz-odparłam i zabrałam się do roboty. Po przeszukaniu torby z jedzeniem i rozpakowaniu jej do lodówki, znalazłam ciasteczka rybne. Odsmażyłam je i włożyłam na talerz. Sok wlałam do szklanek i wszystko zaniosłam do salonu gdzie siedział Timmy.
-No to jedzmy. Smacznego.
Po posiłku Timmy poszedł do swojego pokoju i zasnął. Ja w tym czasie rozpakowałam swoje rzeczy. Trochę mi to zajęło. Po uporządkowaniu wszystkiego wyszłam na balkon. Widok był naprawdę zachwycający. Z tyłu kamienicy znajdował się parking, z którego wchodziło się do parku.
-Wiosna, uwielbiam tę porę roku-powiedziałam lekko się przeciągając. Trochę zasiedziałam się na tym balkonie. Było około dwudziestej jak weszłam do domu. Zajrzałam do pokoju Timma. Mały spał już dobre kilka godzin.
-Timmy skarbie obudź się, trzeba się wykąpać-podeszłam do łóżka i poklepałam go po plecach.
-Mamusiu jeszcze chwilkę-odpowiedział malec przewracając się na drugą stronę.
-Timmy tylko się wykąpiesz i dalej pójdziesz spać. Już po 20. Jutro muszę wcześniej wstać i też zaraz idę się kąpać i spać.
-Oj a tak mi się dobrze spało-wymamrotał.
Wzięłam go do łazienki, wykąpałam, ubrałam w piżamę i zaprowadziłam do łożka. Szybko wskoczył pod kołdrę i przytulił się do poduszki.
-Opowiesz mi bajkę mamo?
-Którą kochanie?
-Tą o królewnie i krasnoludkach-uśmiechnął się.
-Dobrze. Tak więc dawno, dawno temu...-już po 20 minutach mojego opowiadania Timmy zasnął.
-Dobranoc skarbie-pocałowałam i okryłam go kołdrą. Poszłam do swojego pokoju po piżamę. Już zamykałam drzwi od łazienki kiedy zadzwonił telefon.
-Tak słucham?
-Elle z tej strony Johs. Przepraszam, że tak późno ale chciałem Ci powiedzieć, że jutro o 7 przyjdzie opiekunka do Timmiego.
-Ahhh...dziękuje Ci, ja zapomniałam o tym całkowicie, jesteś bardzo miły-odpowiedziałam.
-Nie masz za co dziękować, to była przyjemność. I jak Ci się podoba mieszkanie?
-Bardzo gustownie urządzone, no i ten widok z balkony. Po prostu przepięknie.
-Cieszę się, że Ci się podoba. No to ja już kończę. Do usłyszenia jutro w pracy. Dobranoc Elle.
-Dobranoc Johs, do jutra- odłożyłam telefon na pralkę i wzięłam długo gorącą kąpiel. Po kąpieli wyszłam na balkon. Wiatr zerwał się mocniejszy. Noc była naprawdę piękna. Gwiazdy migotały na niebie raz jaśniej raz ciemniej.
-Żyć nie umierać-powiedziałam sama do siebie i spojrzałam wysoko w gwiazdy. Nagle jedna z nich spadła. Pomyślałam życzenie... Zamknęłam drzwi i wróciłam do mojego pokoju. Nastawiłam budzik na szóstą rano. Zasnęłam.
-Wtorek godzina 6:00-
-Ten cholerny budzik, czy on musi tak głośno buczeć-powiedziałam zaspana i rzuciłam zegarek w kąt. Szczerze to nie chciało mi się wstawać. Łóżko było tak wygodne, że mogłabym na nim leżeć całymi dniami. No ale w końcu to mój pierwszy dzień w pracy, nie mogę się spóźnić. Wstałam i poszłam do łazienki. W salonie był włączony telewizor.
-Czyżbym go wczoraj nie wyłączyła-pomyślałam.
-Cześć mamo, wstałaś już?
-O to ty kochanie, a ja już myślałam, że nie wyłączyłam wczoraj TV. Długo już nie śpisz?
-Jakąś godzinkę-odpowiedział i wyszczerzył zęby.
-Jesteś głodny?
-Nie, przed chwilą zjadłem resztę wczorajszych ciasteczek-uśmiechnął się.
-No dobrze to posiedź tu sobie a ja idę się uszykować do pracy. O 7 ma przyjść opiekunka do Ciebie i mam nadzieję, że będziesz grzeczny?
Timmy tylko pokręcił twierdząco głową. Po 40 minutach byłam już gotowa. Wyszłam z łazienki i stanęłam w drzwiach do salonu.
-I jak?
-Mamo to ty?-zapytał zdziwiony malec.
-A kto by inny. I jak podoba Ci się, mogę tak wyjść?
-Podoba mi się i to bardzo. Mam śliczną mamę-uśmiechnął się.
-No dobrze, zaraz powinna być opiekunka, pamiętaj co Ci mówiłam. Bądź miły, OK.?
-Będę-odpowiedział niezadowolony malec-Mamo telefon Ci dzwoni.
-Tak słucham. O cześć Johs. Jak to? A nie będzie przeszkadzał? No dobrze, dzięki, że przedzwoniłeś-odłożyłam telefon i stanęłam z zniesmaczona miną.
-Boisz się-spytał Timmy, przyglądając mi się ciekawie. Usiadłam.
-No, może troszeczkę-przyznałam -Właściwie to nie strach, ale nie jest łatwo poznawać nowych ludzi i zaklimatyzować się w nowym miejscu. Na początku zawsze jest trudno, dorosłym też.
-Nawet Tobie?-spytał zdumiony. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czoło.
-Nawet mnie brzdącu.
-Będzie dobrze, zobaczysz-powiedział z powagą.
-Wiem, że będzie bo mam Ciebie-poczochrałam go po główce. –A teraz ubieraj się bo wychodzimy, musisz iść ze mną do pracy bo twoja niedoszła opiekunka złamała nogę.
-Huraaaaa!!-krzyknął Timmy i pobiegł do swojego pokoju się ubrać. Po 10 minutach stał już gotowy w salonie.
-No dobrze ale jest jedna sprawa. Masz być grzeczny i nie robić głupich rzeczy, żebym się później za Ciebie nie musiała wstydzić. Zrozumiano-powiedziałam z powagą.
-Tak jest-odpowiedział.
Wzięłam torbę i zamknęłam drzwi. Udaliśmy się na parking. Całe szczęście stał tam tylko jeden samochód, więc wiedziałam, że to na pewno mój.
-Wskakuj do tyłu i zapnij pasy kochanie-rzuciałam do Timmie’go otwierając drzwi samochodu.
-To jest nasz samochód-zdziwił się Timmy. Pewnie pomyślał, że dostaniemy jakiegoś starego grata.
-No na to wygląda skarbie. Pasy zapięte?-zapytałam dla upewnienia i spojrzałam w lusterko. Timmy pokręcił twierdząco głową.
-No to ruszamy.
Dotarcie do pracy okazało się jednak trudniejsze niż przypuszczałam. Pięć razy jeździłam w kółko a kiedy spytałam się jednego pana jak dojechać na King Cross, powiedział, że przy następnym skrzyżowaniu muszę skręcić w prawo i potem cały czas prosto, aż dojadę do kilkunastopiętrowego budynku. Podziękowałam uprzejmie i pojechałam tak jak kazał. O 8:30 byłam w budynku. Na dole czekał na mnie zniecierpliwiony Johs.
-Przepraszam za spóźnienie, ale nie mogłam trafić-uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Nic się nie stało, zapewne to ja musiałem coś namieszać jak rysowałem trase-zaczął- No więc chodź pokaże Ci Twoje biuro. Nie jest zbyt duże ale mam nadzieję, że Ci się spodoba.
-Na pewno. Timmy chodź-rzuciłam do chłopca, który właśnie oglądał wielkie akwarium z rybkami. Maluch od razu podszedł i złapał mnie za rękę. Johs zaprowadził nas do pokoju numer 35, które znajdowało się na trzecim piętrze.
-To jest Twoje królestwo-zaczął- To będzie Twoja asystentka-wskazał na dziewczynę siedzącą przy jednym z biurek.
-Cześć jestem Alex, miło mi-odpowiedziała brunetka.
-Mi również, Elle jestem. Mam nadzieję, że będzie nam się miło pracowało-zagadnęłam do niej.
-Ja też mam taką nadzieję-uśmiechnęła się-A to kto? Twój brat?
-Właściwie to mój syn-powiedziałam, Alex to chyba troszkę zszokowało-Timmy przywitaj się z panią.
-Dzień dobry-rzucił nieśmiało.
-Cześć mały. Może chcesz zobaczyć jakie mam gry na komputerze, co? Pewnie mama będzie chciała wszystko zobaczyć i obejść-zaproponowała.
-No dalej Timmy. Ja za chwilkę przyjdę, tylko Johs mi wszystko pokaże. A jak wrócę to przejedziemy się windą, OK?
-Ale obiecujesz?
-Obiecuje brzdącu. No to zostań tu z Alex a ja za moment wrócę-rzuciłam i wyszłam z pomieszczenia.
-Widzę, że Timmy jest do Ciebie bardzo przywiązany. Wiem, że to nie moja sprawa ale czy on ma ojca? No wiesz o co mi chodzi. Czy się z nim widuje?-zaczął niepewnie, ale po chwili przestał wypytywać widząc moją minę.
-Ojciec mojego syna jest nieznany. Nie chcę o tym mówić-odparłam dość stanowczym głosem-Możemy przejść do spraw zawodowych-dokończyłam. Johs tylko pokiwał głową i oprowadził mnie po całym budynku, pokazując co gdzie się znajduje.
-A tutaj dzisiaj przeprowadzisz swój pierwszy wywiad, który zacznie się o dwunastej. Alex powie Ci wsyztsko i da pytania. Jeśli chcesz możesz też dorzucić trochę swoich pytań-powiedział kiedy już wracaliśmy.
-A z kim to będzie wywiad?
-Jakiś sławny zespół. Wszystko powie Ci Alex. Dobra ja już uciekam do siebie, jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń.
-Ok, na pewno skorzystam. Pa-odpowiedziałam i weszłam do biura. Stanęłam w wejściu. Timmy z Alex bawili się w najlepsze. Nawet nie zauważyli, że wróciłam. Zapukałam do drzwi, chociaż były otwarte a oni zerwali się na równe nogi jak poparzeni.
-Widzę, że nowa ciocia przypadła Ci do gustu-zaczęłam-No dobrze Alex, chyba mogę tak do Ciebie mówić?
-No pewnie.
-Tak więc słyszałam, że mam dzisiaj przeprowadzić wywiad i masz dla mnie pytania.
-Wszystko leży na Twoim biurku. Masz jakieś pytania?
-Właściwie to kilka. Po pierwsze co to za zespół, bo chyba jestem troszkę zacofana-uśmiechnęłam się.
-US5, swoje istnienie zawdzięcza znanemu producentowi Lou Perlmanowi. A zresztą całą historię zespołu masz w załączonym materiale do pytań-odpowiedziała i wstała-Chcesz coś do picia bo schodzę do bufetu?
-Jak możesz dla mnie kawę, a ty skarbie co chcesz?-zwróciłam się do Timmie’go
-A czy ja mógłbym iść z ciocią i sam sobie coś wybrać?-podbiegł do mnie z błagającym spojrzeniem.
-Jeśli ciocia Cię weźmie to czemu nie. Ja w tym czasie się troszkę przygotuje.
-Z cukrem czy bez?-zapytała Alex.
-Z cukrem-rzuciłam i pogłębiłam się w lekturę, która leżała na biurku. Po 20 minutach przyszli rozbawieni na całego. Alex podała mi kawę i usiadła przy swoim biurku. W pokoju zapanowała totalna cisza, aż przez to nie mogłam się skupić.
-Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie ale czy moglibyście być troszkę głośniej, nie mogę się skupić-wyszczerzyłam zęby. Alex o mało co nie spadła z krzesła ze śmiechu.
-Wiesz co Elle, po prostu jesteś boska. Jeszcze nikt mi nie powiedział, że mam być głośno jak pracuje, żeby się skupić. Skąd Cię wytrzasnęli?
-Hehehe…nie moja wina, już się z takim czymś urodziłam-odpowiedziałam i powróciłam do lektury. Studiowałam już ją chyba z drugą godzinę, kiedy zadzwonił mi telefon.
-Słucham?
-Pani Keaton?
-Tak przy telefonie a kto mówi?
-Witam z tej strony Mark Dolar, jestem…-zaczął.
-Tak wiem, jest pan menadżerem zespołu US5-dokończyłam za niego.
-W rzeczy samej. Chciałbym potwierdzić wywiad. Jesteśmy umówieni na dwunastą tak?-zapytał.
-Owszem, o dwunastej w Sali 38. tak więc czekam-odpowiedziałam.
-Do widzenia.
-Do widzenia-odłożyłam słuchawkę. Alex spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
-Z czego się śmiejesz?
-Z niczego. Tak się uśmiecham. A wiesz, że ten wywiad będzie nagrywany?
-Jak to nagrywany? Przecież to artykuł do gazety-zdziwiłam się.
-No tak, ale Johs wymyślił, że nakręci program i wszystkie ważniejsze gwiazdy w nim będą występowały.
-A dlaczego to ja mam prowadzić ten program?
-Bo ty tu jesteś od działu z newsami. Chyba logiczne. Będziesz znała wszystkich przystojnych gwiazdorów-puściła mi oczko.
-Bardzo śmieszne. A czy dzisiaj oprócz wywiadu z tym zespołem mam jeszcze jakiś?
-Hmmm… o 14 masz z Rogerem Moorem-odpowiedziała.
-Z kim?A kto to taki?-czyżbym była aż tak zacofana. Ale co ja chciałam, przecież w Berlinie prowadziłam kącik z najważniejszymi wydarzeniami dnia.
-Jeśli przeczytałaś już cały materiał o US5, powinnaś wiedzieć, że Roger brał udział w castingu do „Big In America”, który miał właśnie na celu stworzenie zespołu. Nie udało mu się , ale wydał za to swoją solową płytę, która bardzo dobrze się sprzedaje. Nastolatki za nim szaleją. Sama mam nawet jego płytę. Chcesz posłuchać?
-No pewnie, że chcę, chyba muszę znać jego utworki. A masz może płytę tego zespołu?
-Właśnie nie mam bo pożyczyłam Emily z działu z plotkami, a bidulka się rozchorowała-odpowiedziała.
-Mamo a czy to nie jest ta płyta?-zapytał Timmy, podając mi jakąś płytę.
-Skąd ją masz?
-To jest ta płyta co dostałem ją od tych panów na lotnisku-odpowiedział uradowany.
-Nie! To jest niemożliwe-powiedziałam sama do siebie-Jaki wstyd-zatopiłam twarz w dłoniach.
-Co się stało Elle?-zapytała Alex.
-Za dużo by opowiadać. Ile mi zostało czasu do wywiadu?
-Godzinkę, to znaczy pół bo oni zawsze zjawiają się trochę wcześniej.
-Boże, dobra to ja idę się uszykować a ty popilnuj Timmie’go. Spotkamy się po wywiadzie-rzuciłam, wzięłam pytania i wyszłam z biura. Usiadłam na krześle obok Sali numer 38 i zaczęłam powtarzać materiał. Po trzydziestu minutach rzeczywiście na korytarzu pojawiła się grupa ludzi. Pięciu mężczyzn razem z kobietą stanęło przy schodach a dwóch mężczyzn kroczyło w moim kierunku.
-Przepraszam, szukamy pani Elizabeth Keaton-zaczął jeden z nich.
-Tak słucham, to ja-odpowiedziałam i podałam obydwu rękę.
-No proszę, czy my czasami nie widzieliśmy się na lotnisku wczoraj-powiedział drugi.
-Tak zgadza się, mieliśmy taką przyjemność.
-Miło mi jestem Mike Michaels a to mój kolega Mark Dolar-powiedział.
-Mi również miło, zapraszam do środka-zaczęłam i wskazałam na drzwi.
-Chłopcy chodźcie-krzyknął Mike do chłopaków. Ruszyli w naszą stronę. Nagle z mojego biura wybiegł Timmy, potrącając drzwiami kobietę, która szła z zespołem.
-Mamo, mamo zapomniałaś czegoś-krzyczał. Nawet nie zauważył, że uderzył kogoś drzwiami.
-Timmy tak nie wolno-skarciłam malca i wzięłam od niego jakąś kartkę-Teraz przeproś panią za to, że ją uderzyłeś. Następnym razem patrz jak będziesz wychodził, czy kogoś przypadkiem nie potrącisz.
-Przepraszam panią, nie chciałem pani uderzyć-powiedział skruszonym głosem.
-Ależ nic się nie stało mały-pogłaskała go po głowie.
-Skarnie teraz wracaj do Alex. Jak skończę wywiad przyjdę do Ciebie-rzuciałam.
-Dobrze mamo-odpowiedział i uśmiechnął się do wszystkich. Wrócił do biura.
-Uroczy dzieciak-powiedział jeden z chłopaków.
-Wiem, że uroczy ale diabeł z niego nie z tej ziemi-uśmiechnęłam się.
-Przepraszam gdzie tu jest jakiś bufet-zapytała chłodno kobieta.
-Na samym dole po prawej stronie-odpowiedziałam.
-No dobrze, więc ja z Mikiem i Trishą pójdziemy do bufetu a wy chłopaki jak skończycie wywiad do nas dołączycie.
-W takim bądź razie zapraszam do środka-rzuciłam i wwszłam do Sali 38. Cała piątka weszła za mną i usiadła na sofie, która znajdowała się na środku sali. Ja usiadłam na krześle obok.
-No więc chłopacy ja nazywam się Elizabeth Keaton i będę miała przyjemność przeprowadzić z wami wywiad. Mam nadzieję, że będzie nam się miło rozmawiało-zaczęłam.
-My też mamy taką nadzieję-odpowiedzieli chórem.
-No dobrze, tak więc za 20 minut zaczniemy wywiad. Będzie on również nagrywany, ale mam nadzieję, że zostaliście o tym poinformowani już wcześniej.
-Nie-odpowiedział z powagą brunet. Spojrzałam się na nich wszystkich. Patrzyli się na mnie jak na jakąś idiotkę, albo mi się tylko zdawało.
-Jak to! Nikt wam o tym nie powiedział…-głos mi się załamał.
-Nie no żartowałem-powiedział Jay i się do mnie uśmiechnął.
-Ale mnie wystraszyliście-odpowiedziałam i również się uśmiechnęłam.
-Podobała się płytka?-zapytał blondyn siedzący w samym środku.
-Ahh… tak mały jest zachwycony. Cały czas jej słycha-zaczęłam-Muszę przyznać, że jesteście świetni.
-Dziękujemy, a tak w ogóle to się nie przedstawiliśmy chyba-powiedział jeden z nich- Ja jestem Izzy, to jest Mikel, Chris, Richie i Jay.
-Bardzo mi miło. Jak już wiecie ja jestem Elizabeth ale możecie mówić do mnie Elle-odpowiedziałam.
-Nam również miło-odparł Chris.
-Tak więc Elle długo tu już pracujesz?-zapytał Mikel.
-Szczerze to będzie mój pierwszy wywiad tutaj. Wczoraj się tu przeprowadziłam.
-No to czujemy się zaszczyceni, prawda chłopcy?-zapytał Jay.
-No pewnie.
Tak sobie jeszcze rozmawialiśmy chwilkę ale dostałam sygnał od kamerzysty, że musimy zaczynać wywiad. Tak więc zaczęliśmy. Po niecałej godzinie skończyliśmy nagrywanie.
-Dzięki chłopacy było mi bardzo miło z wami współpracować-powiedziałam gdy ostatnia kamera została wyłączona.
-Na ma sprawy, polecamy się na przyszłość-powiedział Jay.
-Mamy nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy-rzucił Izzy- Prawda Richie?-poklepał go po plecach.
-Yyy… tak oczywiście-odpowiedział blondyn.
-No możliwe, że tak. Zapewne dacie jeszcze nie jeden wywiad-zauważyłam.
-No to my teraz spadamy bo mamy jeszcze sesję w Centrum-oznajmił Chris.
-Na razie Elle-rzucili wszyscy i wyszli z pomieszczenia. Ja zrobiłam to samo i udałam się do swojego biura. Gdy weszłam do środka Alex i Timmy zamilkli. Jednak nie na długo po zaraz Alex wylała na mnie morze pytań.
-No i jak było? Jakie wrażenia? Jak chłopcy? Opowiadaj.
-No właśnie mamo, pytali się o mnie?
-Spokojnie. Było chyba nieźle, wrażenia hmmm.. jeszcze mi się ręce trzęsą. A chłopcy przemili. No i pytali się jak Ci się podobała płyta.
-Ale jacy są?-pytała zaciekawiona.
-Jacy są? Hmm… każdy inny. Jay otwarty, Izzy zabawny, Chris uroczy, Mikel rozgadany a Richie raczej nieśmiały-odpowiedziałam.
-Richie nieśmiały?-zdziwiła się-tyle się naczytałam o nim i pisali, że jest otwarty i zabawny.
-Na mnie zrobił wrażenie nieśmiałego. No dobra koniec tego dobrego. Za pół godziny mam wywiad z Rogerem. Muszę się przygotować. Wy zajmijcie się sobą-uśmiechnęłam się i zaczęłam czytać. Przed 14 opuściłam biuro i udałam się do Sali 38, tam przeprowadziłam godzinny wywiad z Rogerem. Punkt piętnasta skończyliśmy.
-Może uda mi się zaprosić Cię na kawę?-zapytał gdy wychodziliśmy z Sali.
-No nie wiem czy mi Timothy pozwoli-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Yyy… nie wiedziałem, że masz chłopaka.
-No już ponad 3 lata-rzuciłam i spojrzałam rozbawiona na Rogera, który miał zawiedzioną minę. Nagle z biura wyszła Alex razem z Timmym.
-O właśnie miałam Cię komuś przedstawić kochanie-powiedziałam do Timmie’go-To jest właśnie Timothy. Poznajcie się-dodałam.
-Miło mi Roger jestem-odpowiedział zdziwiony i podał rękę małemu.
-Roger chce zaprosić mnie na kawę, wyrazisz zgodę?-zapytałam.
-Ale tylko pod jednym warunkiem-odparł uradowany.
-Jakim?-zapytaliśmy oboje.
-Że będę mógł iść z wami-wyszczerzył zęby.
-Masz to u mnie jak w banku-powiedział Roger-O której kończysz?
-Właściwie to już skończyłam. Poczekaj wezmę tylko swoje rzeczy i możemy iść. Weszłam do biura wzięłam katanę, torbę, plecak Timma i pożegnałam się z Alex.
-To gdzie idziemy?-zapytałam.
-Tu po drugiej stronie ulicy jest bardzo przytulna kawiarenka. Może tam-zaproponował. Zgodziłam się. Zajęliśmy stolik przy oknie.
-Co podać?-zapytała kelnerka.
-Ja poproszę cappuccino waniliowe-zaczęłam-A ty Timmy co chcesz?
-Koktajl bananowy-odpowiedział.
-A dla mnie rozpuszczalna ze śmietanką.
-Dobrze, za moment podam.
-Tak więc długo tu już mieszkasz?-zapytał Roger.
-Jeden dzień, przeprowadziłam się tutaj dopiero wczoraj z Berlina. Wiesz zmiana pracy na lepszą-uśmiechnęłam się.
-Jesteś z Berlina? Nie wiedziałem, raczej nie masz niemieckiej urody.
-Bo moja mama pochodzi z Anglii, tata był Niemcem.
-Ja też pochodzę z Niemiec-zaczął. Ta rozmowa mogłaby trwać w nieskończoność, ale Timmy zaczął już marudzić, co znaczyło, że jest śpiący. Roger zapłacił rachunek i odprowadził nas na parking.
-Miło spędziłem popołudnie-zaczął-Mam nadzieję, że dasz się jeszcze kiedyś zaprosić na kwakę.
-No pewnie, nam też było bardzo miło, prawda Timmy?-zapytałam chłopca ale ten już zasnął w samochodzie.
-To do zobaczenia-powiedział Roger i pocałował mnie w polik.
-Pa-odpowiedziałam i wsiadłam do samochodu. Ruszyłam w stronę domu…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kinga_Chris
Moderator
Moderator


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 1217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Krosno

PostWysłany: Pon 17:49, 26 Mar 2007    Temat postu:

Wow musze to na czasie przeczytac Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juli
Administrator
Administrator


Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: a ja wole swoja mame

PostWysłany: Wto 20:04, 27 Mar 2007    Temat postu:

nie no moglas dluzsze napisac xd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malunia
Moderator
Moderator


Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Sevenoaks :) England :D

PostWysłany: Śro 9:17, 28 Mar 2007    Temat postu:

no właśnie nie mogłam... teraz zabieram sie za III czesc Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kinga_Chris
Moderator
Moderator


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 1217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Krosno

PostWysłany: Pon 22:23, 02 Kwi 2007    Temat postu:

Mi by sie nie chcialo tyle pisać Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malunia
Moderator
Moderator


Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Sevenoaks :) England :D

PostWysłany: Pon 22:40, 02 Kwi 2007    Temat postu:

Mi tez nie ale to tak samo wyszlo pisalam i pisalam i o

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kinga_Chris
Moderator
Moderator


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 1217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Krosno

PostWysłany: Śro 13:42, 11 Kwi 2007    Temat postu:

A no tak Razz Zapomnialas sie heh Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juli
Administrator
Administrator


Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: a ja wole swoja mame

PostWysłany: Śro 17:26, 11 Kwi 2007    Temat postu:

wez ja u ciebie to nie wyrabiam takie to dluggiiieee ale mam nadzieje ze dasz juz na czasie 3 czesc Razz jak sie nie myle hymm Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kinga_Chris
Moderator
Moderator


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 1217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Krosno

PostWysłany: Czw 16:49, 12 Kwi 2007    Temat postu:

Na 100 daaa Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malunia
Moderator
Moderator


Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Sevenoaks :) England :D

PostWysłany: Pią 23:33, 11 Maj 2007    Temat postu:

III czesc ale zapraszam do komentowania na [link widoczny dla zalogowanych]

Nowi sasiedzi, czyli awantura murowana


O 21 bylam juz w domu. Nie budzac malego, zanioslam go do domu i polozylam na lozku. Powoli go rozebralam i ubralam w pizame. Nie obudzil sie. Postanowilam, ze skocze do najblizszego marketu i kupie cos do jedzenie, bo lodowka swiecila pustkami. Wzielam swoja torebke i wyszlam. Prawie cala godzine krztalam sie w ta i spowrotem po sklepie. W koncu stanelam przy kasie. Ludzi jak na ta pore bylo dosyc sporawo. Okolo godziny 22:30 otwieralam po cichu drzwi do mieszkania. Polozylam zakupy w przedpokoju i zajzalam do malego. Spal. Wpakowalam wszystkie zakupy do lodowki, zostawiajac tylko lody waniliowe. Udalam sie do salonu i usiadlam na sofie. Po tak meczacym dniu mialam ochote na goraca kapiel i spokojny sen. Wlaczylam jeszcze telewizor zeby sprawdzic pogode na jutro. Zapowiadali slonce.
-Mam tylko nadzieje, ze przepowiadaja lepiej niz niemieccy meteorolodzy-powiedzialam sama do siebie. Wylaczylam telewizor i wyszlam na chwile na balkon. Wiatr byl przyjemny a niebo czyste. Zamknelam oczy zeby sie w sluchac w szum drzew ale nie bylo mi chyba to wskazane bo doslownie po 5 sekundach uslyszalm glosna muzyke w apartamencie obok. Bez chwili zastanowienia ruszylam na klatke schodowa i zapukalam do drzwi numer 6. Nikt nie otwieral.
-Musza niezle sie zabawiac, skoro nie slysza pukania-pomyslalm. Zaczelam walic piesciami w dzrwi. Po chwili otoworzyly sie a ja bez niczego wydralam sie.
-Przepraszam bardzo ale jest juz cisza nocna a moj syn spi wiec prosilabym o wylaczenie muzyki albo jej sciszenie-dobpiero gdy skonczylam mowic spojrzalam na lokatora apartamentu.
-Jay! To ty?-zdziwilam sie.
-O Elle... co za zbieg okolicznosci... wejdz i powtorz co mowilas bo Cie nie slyszalem..-powiedzial- Izzy scisz muzyke mamy goscia-krzyknal zamykajac drzwi za mna. Muzyka sciszyla sie i z salonu wyszedl uradowany Izzy.
-Elle? Yyy... co ty tu robisz?
-Czesc chlopcy-usmiechnelam sie- wlasciwie to mieszkam na przeciwko was pod 7.
-Naprawde? No to zbieg okolicznisci... najpierw lotnisko... potem wywiad..teraz mieszkanie...cos tu Ci jest przeznaczone-powiedzial uradowany Izzy.
-Nie sluchaj go troszke za duzo dzis wypil. Moze wejdziesz do nas i powiesz z jaka sprawa przyszlas?-zapytal Jay.
-Nie, nie chce przeszkadzac a przyszlam poprosic o sciszenie muzyki bo Timmy spi-odpowiedzialam. Dobrze ze nie slyszal jak sie na niego wydarlam przed drzwiami.
-Nie przeszkadzasz...bedzie nam milo jak usiadziesz i porozmawiasz z nami.
-Kochanie, kto przyszedl?-uslyszalam kobiecy glos dochodzacy z salonu.
-To Elle, pamietasz przeprowadzala z nami wywiad dzisiaj rano-odpowiedzial chlopak.
-Ahh..to ty-rzuciala niechetnie wchodzac do przedpokoju i wtulajac sie w klate Jay'a.
-Jak widac-odparlam rowniez niechetnie.
-No to chodz ze mna aniele-zaczal Izzy,wzial mnie pod reke i pociagnal za soba do salonu gdzie siedzial Chris, Mikel i Richie.
-Patrzcie kogo przyprowadzilem.
-Elle. Co za mila niespodzianka-powiedzial Chris, ktory wstal z fotela robiac dla mnie miejsce-Usiadz.
-Hej wam wszystkim.
-Moze sie czegos napijesz?-zapytal Mikel.
-Soku bananowego jak macie.
-Uuu...jaka swietoszka-skomentowala Trish do Richiego, na tyle cicho ze tylko ja to uslyszalam. Richie tylko przewrocil oczami.
-Jak to sok?-zdziwil sie Izzy-Moze malego drinka?
-Dziekuje, ale nie pijam alkoholu-usmiechnelam sie.
-No coz trudno. Dla Ciebie sok a reszta co chce jak juz ide do kuchni?-zapytal.
-Dla mnie to samo co przedtem. Pyszne bylo-powiedzial Izzy.
-A Tobie to juz nie wystarczy chlopie-skomentowal Chris.
-Starczy dopiero wtedy jak bede widzial nagie anioly, a jak narazie widze tylko jednego i na dodatek ubranego-wyszczerzyl zeby spogladajac na mnie. Spojrzalam na Trish, ktora siedziala na przeciwko mnie wtulona w Jay'a na sofie. Miala taka mine jakby za chwile chciala mnie zabic.
-No tak Izzy juz podrywa. No ale wracajac do glownego tematu , to ja poprosze grzane piwo. Cos zmarzlem.-zkwitowal Chris.
-Dla mnie lampke wina bialego polslodkiego. A dla Ciebie koteczku?-zapytala Trish.
-Ja poprosze Cole-odpowiedzial.
-A ty Richie?-zapytal Mikel widzac zamyslenie blondyna.
-...
-Richie? Hallo ziemia do Richie'go!
-Aaa... zamyslilem sie, ja poprosze yyy...to samo co Izzy-odpowiedzial.
-No dobra to dwa shake'i malibu, raz Cola, raz biale wino...
-Polslodkie-poprawila Trish.
-Polslodkie...sok bananowy i cos dla mnie-wymamroltal Mikel i poszedl do kuchni. Po 10 minutach wrocil z taca napojow.
-Twoj sok Elle a to dla Was...no i Chris uwazaj jeszcze gorace...dla Pani wino i dla Ciebie Jay Cola ale byla tylko Light-kiedy skonczyl rozdawac usiadl na fotelu obok mnie.
-No to co Cie sprowadza do nas Elle?-zapytal Chris.
-Przyszlam poprosic o sciszenie muzyki bo nie chcialam zeby maly sie obudzil.
-Yyy...fakt nie pomyslelismy ze moze tu mieszkac ktos z malym dzieckiem. Zazwyczaj mamy apartament sami w kamienicy, zadnych sasiadow-skomentowal Jay.
-Nic nie szkodzi-odpowiedzialam i w tej samej chwili zadzwonil mi telefon.
-Przepraszam na moment-wstalam i wyszlam na balkon.
-Tak slucham...hej Josh...nie przyjdzie...no coz trudno sie mowi...bede musiala go wziazc do pracy...dzieki ze zadzwoniles...dobranoc-rozlaczylam sie i wrocilam na miejsce.
-Cos sie stalo-zapytal Jay widzac moja skwaszona mine.
-Nic powaznego po prostu bede musiala wziazc jutro malego do pracy. Opiekunka sie jeszcze nie znalazla...
-No to zostaw go u nas-zaproponowal Chris-Jutro od rana jestesmy w domu.
-Zapomniales Chris, ze jutro macie spotkanie z fanami o 13-powiedziala z oburzeniem Trish.
-W sumie to koncze o 11 jutro wiec wezme go ze soba. Mam nadzieje, ze nic nie przeskrobie.
-Przestan Elle, praca jest wazna i trzeba sie skupic na niej. A maly nie da Ci spokoju. Jutro odbierzesz go od nas o 11:30 i bedzie bez problemu. Ja z Trish i tak wrocimy po 12 tutaj. Prawda kochanie? Trish tylko pokiwala glowa.
-Ale moze reszta bedzie chciala pozwiedzac-odparlam.
-My i zwiedzanie. A wierzysz w garbate aniolki-usmiechnal sie Mikel-Richie czy my jutro mamy zamiar cos zwiedzac?
-Hmm..poczekaj sprawdze w moim grafiku-blondyn wyszczerzyl zebt. Widac bylo, ze po tym drinku jakos sie rozluznil-Nie, nie mamy nic takiego w planach-dorzucil po chwili sprawdzania czegos pomiedzy zlaczeniami puf na sofie. Wszyscy wybuchnelismy smiechem.
-No to zalatwione. Jutro o 7:00 przyprowadzisz malego i odbierzesz go nawet o 12-powiedzial stanowczym glosem Izzy.
-No dobrze, ale zostawiam go na wasza odpowiedzialnosc. To diabel wcielony-zasmialam sie-Hmm... my tu gadu gadu a tu juz wpol do pierwszej. Ja uciekam, bo rano musze wstac.
-Odprowadze Cie do drzwi-zaproponowal Chris.
-Ahh... dziekuje ale z Ciebie dzentelmen-puscilam mu oczko. Chyba sie zawstydzil.
-No prosze, sprzatnal mi panne sprzed nosa jednym zdaniem-zasmial sie Izzy.
-A no widzisz blondyni gora. Czas sie przefarbowac-powiedzial Mikel.
-Narazie wszystkim. Milej nocy-rzucilam na odchodne.
-Nawzajem-odpowiedzieli chorem.
-Dobranoc Elle, milych snow-powiedzial Chris otwierajac mi drzwi.
-Nawzajem, pa.
Po 20 minutach bylam juz wykapana i lezalam wygodnie w swoim lozku. Nawet nie wiedzialam kiedy a usnelam. Nastepnego dnia obudzil mnie Timmy skaczacpo moim lozku.
-Momo pora wstawac-krzyczal w kolko.
-Juz wstaje brzdacu. Daj mi jeszcze chwilke...
-Jestem glodny!
-No juz dobrze. Idz do kuchni ja zaraz przyjde.
-Dobrze mamo.
A tak dobrze mi sie spalo. Nawet chyba o czyms snilam...ale krzyki Timmie'go mnie rozproszyly. Ubralam na siebie szlafrok i poszlam do kuchni. Maly juz siedzial przy stole i czekal na posilek.
-Co chcesz skarbie na sniadanie?
-Tosty z dzemem sa?
-Sa a chcesz?
-Tak dwa.
-Juz sie robi...
Po sniadaniu poszlam i zaczelam sie szykowac do pracy. Zajelo mi to prawie 40 minut bo nie moglam poradzic sobie z moimi wlosami. Za dziesiec siodma ubralam Timmie'go.
-Mamo a czy dzisiaj przyjdzie opiekunka??
-Nie..
-Hura a wiec ide z Toba do pracy-cieszyl sie.
-Nie..
-A wiec co ze mna zrobisz?-posmutnial.
-Mam dla Ciebie niespodzianke-usmiechnelam sie tajemniczo.
-A gdzie ta niespodzianka?-zapytal.
-Za chwile sie dowiesz. Badz cierpliwy...-odpowiedzialam i wyszlam z Timmym na klatke. Zamknelam drzwi i udalam sie razem z malym pod drzwi numer szesc. Zapukalam lekko i po chwili drzwi otworzyl zaspany Izzy w samych bokserkach(ehh...co za widok). Nie wygladal najlepiej zapewne ten jego ostatni drink nie byl ostatnim.
-O Elle...wejdz...ja dopiero przed chwila wstalem...reszta juz na nogach od 6-powiedzial wskazujac reka zebym weszla.
-Juz myslalam, ze Was obudzilam-zasmialam sie lekko.
-Czesc maly-powiedzieli chlopacy kiedy ujrzeli malca,ktory wszedl zaraz po Izzym do salonu.
-Czesc-odpowiedzial niesmialo Timmy.
-Mam nadzieje, ze nie sprawi Wam klopotu.
-Damy sobie jakos rade, w koncu mam mlodsze rodzenstwo-rzucil Mikel.
-Dobrze, wiec Timmy sluchaj sie panow i badz grzeczny ja przyjde po Ciebie okolo 12. Dzieki chlopaki jestescie wielcy. To ja uciekam. Narazie.
-Narazie-odpowiedzieli chorem.

***Godzina 8***
-Moze powinnam zadzwonic?-zapytalam Alexz.
-Boze, dziewczyno uspokoj sie, ta sa duzi faceci i jest ich 4 wiec napewno dzadza rade z malym chlopcem-odpowiedziala z usmiechem.
-Ty nie wiesz, do czego zdolny jest Timmy. Wyobraz sobie ze w zeszle swieta doslownie godzine przed kolacja Wigilijna przewrocil choinke. Nie wspomne o wyjezdzcie do Hamburga do kuzynki Mary, gdzie w niecale 5 minut zrobil w pokoju taki balagan jakby przeszedl huragan. A tylko bawil sie z kotkiem, ktory nie byl chyba zainteresowany zabawa z nim.
-Przesadzasz. Uwazam, ze jakby sie cos dzialo nie tak zadzwoniliby do Ciebie.
-O Boze! Wiedzialam, ze o czyms zapomnialam. Nie zostawilam numeru komorki-prawie wykrzyknelam.
-To zadzwon do recepcji kamienicy i popros, zeby ktos zaniosl Twoj numer do ich apartamentu, albo po prostu idz do Josha i popros o numer do ktoregos z chlopakow.
-Masz racje. Pojde do Josha ale po wywiadzie o 10. Dobra to ja zmykam bo i tak jestem spozniona. Pa.
-Powodzenia.

***Tymczasem u chlopcow***
-No dobra to co robimy?-zapytal dredziarz.
-Ja chcialbym do mamy-odpowiedzial Timmy, ktory siedzial cicho przez prawie cala godzine w salonie.
-Mama niedlugo wroci, teraz pracuje. Musi zarobic na Twoje zabawki-tlumaczyl mu Richie.
-Naprawde?
-No pewnie. A co chcesz robic?-zapytal blondyn.
-Chcialbym isc do sklepu z zabawkami-zaczal niesmialo-Mozemy?
-No pewnie, ze tak. Prawda chlopaki? Izzy wezmiemy Twoj samochod i pojedziemy gdzie tylko bedziesz chcial. OK?
-Dobrze prosze Pana.
-Nie mow mi Pan bo czuje sie stary. Jestem Richie-blondyn usmiechnal sie.
-A ja Izzy.
-Ja jestem Chris a to Mikel, mow nam po imieniu Timmy.
-No dobrze ale nie pwiecie mamie?
-Alez skad to bedzie nasza mala tajemnica-Riechie poglaskal go po glowie-No to w droge. Kto jedzie z nami?
-No ja napweno, bo kierowca jestem.
-Ja tez moge sie przejechac-odpowiedzial Chris.
-Ja zostane. Musze z kims porozmawiac.
-No OK, jak uwazasz. No to w droge panowie-rzucil Izzy i cala trojka ruszyla za nim do samochodu.
Pol godziny pozniej stali przy najwiekszym sklepie z zabawkami w calym Londynie.
-No to wchodzimy chlopaki-powiedzial Richie. Cala czworka weszla do srodka. Timmy chodzil to od jednej polki do drugiej i podziwial wielkie samochody.
-Podobaja Ci sie?-zapytal Richie.
-Sa naprawde ladne.
-Nie mowi sie ladne tylko super-poprawil Izzy.
-Chcialbys jednego?-zapytal Chris.
-Mamusia sie nie zgodzi-odpowiedzial a na jego twarzy zdalo sie zobaczyc smutek.
-To bedzie prezent od nas. Nie martw sie o mame...
-Ale ja nie mam teraz urodzin...
-Nie martw sie. My juz cos wymyslimy. Chesz go czy nie?-zapytal Izzy. Widac bylo, ze Timmy bardzo chcial miec ten samochod.
-A jak mama bedzie zla?
-Nie bedzie. To bierzemy go?
-No dobrze, ale jak cos to bedzie wasza wina-usmiechnal sie malec.
-Juz nasza w tym glowa. No dobrze wiec bierzemy go. Chris moze ty go poniesiesz jestes wiekszy-zaczal Richie.
-Dlaczego ja. Niech go Izzy poniesie, to on zawsze sie chwali jaki to on silny.
-Ale ty jestes wiekszy-powiedzieli w tym samym czasie chlopacy.
-No juz dobrze ale zapamietam sobie, ze z wami nigdy mam nie chodzic na zakupy-wyszczerzyl zeby.
-Chcesz zobaczyc cos jeszcze Timmy?
-Nie wiem-powiedzial niesmialo.
-Izzy, ktora mamy godzine?-zapytal Chris.
-Yyy...nie mam zegarka.
-Jest za dziesiec dziesiata. Mamy jeszcze godzinke wiec mozemy skoczyc do McDonald'a-zaproponowal Richie.
-O wlasnie a przez caly czas myslalem, ze rano o czyms zapomnialem. Nie jadlem sniadania-stwierdzil Izzy.
-Timmy lubisz hamburgery?-zapytal Richie.
-Mhmm...uwielbiam ale mama mi nie kaze jesc bo sa niezdrowe.
-A tam niezdrowe. Zjemy i nic nie powiemy. To bedzie nasza tajemnica-powiedzial Richie.
-Chris czy ty przypadkiem nie zauwazyles tego co ja-zapytal po cichu Izzy.
-To znaczy?
-Ze Richie bardzo zblizyl sie do Timmie'go?
-Hmm...masz racje...Twierdzisz cos?
-Nie ja nie twierdze, ja uwazam ze chyba wpadl...
-O czym tak szepczecie gbury jedne? Pewnie mnie juz obgadaliscie?
-Nie, gadamy z Izzym o rzeczach niedozwolonych dla dzieci.
-No chyba ze. No dobra to co chcecie chlopaki...


***W biurze godzina 10***
-Czesc Josh, moge na chwilke?
-No pewnie wchodz.
-Mam do Ciebie mala prosbe...
-Pytaj o co chesz-usmiechnal sie.
-Chcialabym numer to ktoregos z chlopakow z US5, bo wiesz mieszkaja naprzeciwko mnie i zostawilam u nich Timmie'go. Martwie sie bo nie mam do nich numeru i nie wiem co z malym.
-Hmm... gdzies mialem ich numery. Usiadz a ja poszukam.
-Ahh..dziekuje Ci.
-No tu masz do wszystkich, wiec zadzwon. Napewno wszystko jest wporzadku.
-Dzieki, jestem naprawde wdzieczna-powiedzialam i wyszlam na korytarz. Wyjelam telefon z kieszeni i wykrecilam pierwszy numer. To byl Mikel.
-Uuu...zajete-powiedzialam sama do siebie-No dobrze wiec kolejny Izzy.
-Abonent tymczasowo niedostepny....
-Hmm...dziwne...no coz moze Chris.
-Abonent tymczasowo niedostepny...
-Panie...a jak cos sie stalo...ostatni Richie...blagam odbierz....
-Tag slucham?
-Richie?
-Tak przy telefonie a kto mowi?
-Z tej strony Elle. Nie moglam dodzwonic sie do reszty. Wszytsko OK u was?
-Tak wszystko w jak najlepszym porzadku. Maly jest grzeczny.
-A moge go do telefonu?
-No pewnie...poczekaj juz daje.
-Mamusiu-krzyknal malec.
-Czesc skarbie. Wszystko wporzdku?
-Tak, wlasnie jestesmy w domu i sie bawimy.
-To dobrze. Niedlugo wroce to zabiore Cie na wielkie lody, OK?
-Dobrze. To daje Ci R.. pana Richie'go.
-Ok to ja bede po 11. Jeszcze raz wielkie dzieki-powiedzialam na sam koniec i sie rozlaczylam. Wrocilam do biura...
-Josh zostawil to dla Ciebie. To chyba papiery Twojej nowej nani dla Timmie'go, sa na biurku.
-Dzieki Alexz-odpowiedzialam i zabralam sie za studiowanie referencji. Po 15 minutach skonczylam.
-Hmm...mysle, ze moge sie z nia umowic na rozmowe kwalifikacyjna. Mam tu jej numer, zadzwonie...
-Dzien dobry, czy tu Caroline Lawton?
-Tak przy telefonie. A z kim mam przyjemnosc?
-Z tej strony Elizabeth Keaton i dzwonie w sprawie opieki nad dzieckiem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malunia
Moderator
Moderator


Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Sevenoaks :) England :D

PostWysłany: Pon 23:53, 14 Maj 2007    Temat postu:

IV Rozdzial


"Niespodziewany wyjazd...czyli pierwsze polecenie sluzbowe!"


-No to jetesmy umowione. Jutro przy Charning Cross o pietnastej-powiedzialam.
-Dobrze, bede napewno-odpowiedziala dziewczyna.
-To do zobaczenia jutro-rzucilam na dowidzenia.
-Pa...
-No i jak?-zapytala Alexz.
-Co i jak?
-No jakie wrazenia?
-Wiesz, narazie nie moge nic powiedziec, jeszcze jej nie widzialam ale doswiadczenie dziewczyna ma... mam nadzieje, ze nie bedzie jakas wykolczykowana...-nasza rozmowe przerwalo ciche pukanie do drzwi.
-Prosze wejsc-rzucialam. Drzwi otworzyly sie a w nich stanal...
-Roger? Co ty tu robisz?-zdziwilam sie.
-A przyszedlem odwiedzic moja ulubiona dziennikarke-powiedzial zawiadacko.
-Oj Roger przestan... A wlasnie to jest moja zastepczyni Alexz, poznajcie sie.
-Witaj Alexz, Roger jestem, milo mi-puscil jej oczko.
-Alexz mi rowniez-odpowiedziala niesmialo i usmiechnela sie.
Wydawalo mi sie, albo Roger spodobal sie Alexz. Hmm... dlaczego nie, przeciez to interesujacy mezczyzna...ale nie w moim typie.
-Tak wiec co Cie sprowadza?
-A mialem pare spraw do zalatwienia z Joshem i pomyslalem, ze wpadne do Ciebie i zaprosze Cie na kawe.
-Bardzo chetnie bym z Toba poszla...ale dzisiaj za bardzo nie moge. Musze odebrac malego a potem jeszcze pozalatwiac pare spraw. Przykro mi. Moze jak bardzo pragniesz tej kawki to zaprosisz Alexz. Wydaje mi sie, ze jest juz wolna-usmiechnelam sie do niej.
-Naprawde?
-Ale...
-Nie jestes mi juz potrzebna. Mozesz zmykac. Ja zamkne biuro.
-No to jak Alexz? Nie daj sie prosic.
-No dobrze-odpowiedziala. Wziela swoja katane z wieszaka zalozyla torbe na ramie i ruszyla do drzwi, przy ktorych stal Roger. Na pozegnanie rzucila tylko gniewne spojrzenie.
-Jeszcze bedziesz mi za to dziekowac-rzucialam cicho, kiedy przechodzila obok mnie.
-Narazie Elle-powiedzial Roger i zniknal razem z Alexz za drzwiami.
Zostalam sama. Sterta papierow lezala na moim biurku.
-Ehh...jaki porzadek-powiedzialam z sarkazmem. Zaczelam sprzatac. Skonczylam punkt jedenasta. Biuro wygladalo o wiele lepiej. Mialam juz wychodzic gdy ktos zapukal do drzwi.
-Prosze...
-Elle... mam dla Ciebie bojowe zadanie...-powiedzial zadowolony Josh.
-Jakie?
-Musisz zalatwic sobie jak najszybciej opiekunke dla Timmieg'go. Mam nadzieje, ze ta ktora Ci polecilem sie nadaje.
-Jutro mam z nia rozmowe w cztery oczy. Ale co to ma do rzeczy?-zdziwilam sie.
-W poniedzialek wyjezdzasz na dwa tygodnie...
-Super.
-Ale sluzbowo-dodal po chwili-Pojedziesz na dwutygodniowa trase po wschodnim wybrzezu Anglii z US5. Bedziesz im towarzyszyla 24 godziny na dobe.
-24 godziny? Yyy...to znaczy ze jak spia mam byc z nimi-zasmialam sie.
-Oj tak tylko sie mowi. Bedziesz z nimi przy sniadaniu, przy rozdawaniu autografow, na koncertach nawet After Party nie obedzie sie bez Ciebie. Rozumiesz o co chodzi. Bedziesz robila artykul. Bedzie to twoj debiut zobaczysz, a przy okazji zwiedzisz troche-zakonczyl.
-Yyy...-nie moglam wydobyc z siebie innego dzwieku-To znaczy ze nie bede mogla wziazc Timmie'go?
-Raczej nie, przykro mi. Dlatego znalazlem dla Ciebie jak najlepsza opiekunke z bardzo dobrym doswiadczenie. Mam nadzieje, ze Ci sie spodoba, bo zostalo malo czasu.To tylko 3 dni.
-Hmm..w takim badz razie musze dzisiaj sie z nia spotkac. Zadzwonie do niej zaraz.
-Przepraszam, ze tak pozno mowie ale sam dowiedzialem sie przed chwila.
-Nie ma sprawy. Dobra to ja lece i zadzwonie do niej. Moze bedzie mogla sie spotkac teraz-powiedzialam i zaczelam sie ubierac. Wzielam torebke, klucze i wyszlam z biura. Zamknelam je i ruszylam do windy. Wyjelam telefon i wykrecilam numer. Po krotkiej chwili uslyszalam kobiecy glos.
-Tak slucham?
-Z tej strony Elizabeth Keaton. Dzownilam do Ciebie niedawno w sprawie opieki.
-Ah tak pamietam. Cos sie stalo?
-No chyba tak. Bylaby mozliwosc, zebysmy spotkaly sie dzisiaj. Bardzo mi zalezy?
-Hmm... za 20 minut bede wolna. Wlasnie koncze pomagac mojej siostrze przy przeprowadzce.
-W takim badz razie moze podjechac po Ciebie. Powiedz ulice i bede.
-Jestem przy Kensington Road. Bede stala przy ksiegarni. Jesli Ci pasuje oczywiscie?
-OK, w takim badz razie widzimy sie za 30 minut. To narazie-rozlaczylam sie. Kensington Road... hmm... chyba przejezdzalam ta ulica. No to w droge. Wyszlam na parking, wsiadlam do samochodu i juz mialam jechac, gdy nagle cos sobie przypomnialam...

***Kamienica-mieszkanie numer 6***
-Ufff... o malo co i bysmy nie zdazyli-powiedzial zmachany Chris, ktory wlasnie wchodzil do mieszkania z wielkim pudlem.
-To wina Izze'go. Gdyby nie ogladal sie za tymi wszystkimi panienkami na ulicy, napewno bysmy byli na czas-oburzyl sie Richie.
-Ej... to nie moja wina, ze jestem mezczyzna i moj instynkt sie obudzil...
-Kiedy przyjedzie moja mama?-zapytal Timmy.
-Powinna byc niedlugo. Moze chcesz rozpakowac samochod?-zaproponowal Richie.
-No dobrze.
-Mikel!! Mikel jestes w domu-krzyknal Izzy ale nie otrzymal odpowiedzi-Gdzie go znowu wywialo? Zapewne poderwal jakas panne i nie chce nam powiedziec... a to szmacisko upss..
-Izzy zachowuj sie, mamy dziecko w domu-skarcil go Chris.
-Co to znaczy szmacisko?-zapytal maly.
-Izzy zachowuj sie, mamy dziecko w domu-skarcil go Chris.
-Co to znaczy szmacisko?-zapytal maly.
-Oj to jest bardzo brzydkie slowo...Izzy jest niegrzecznym chlopcem...Grzeczni chlopcy tak nie mowia...-zaczal tlumaczyc Richie. Nagle zaczal dzwonic telefon.
-To nie moj-odparl Chris.
-Moj jest wylaczony-powiedzial Izzy.
-Tak slucham, z tej strony Richie...
-Hej, to znowu ja. Czy moglabym odebrac malego po 12. Wypadlo mi cos naglego-zaczelam.
-No dobra nie ma sprawy. Jak skonczysz to go odbierzesz. My jestesmy w domu do 12:40 wiec masz troszke czasu...
-Dziekuje Wam, nawet nie wiem jak Wam sie odwdziecze...No dobra wiec ja koncze i postaram sie byc jak najpredzej. To do zobaczenia pozniej...
-Narazie.
-Kto dzwonil?-zapytal Izzy wychodzac z lazienki.
-To byla Elle. Spozni sie i bedzie po 12 bo ma cos pilnego do zalatwienia.
-No to widzisz nie potrzebnie sie spieszylismy...moglem jeszcze popatrzec na te zgrabne nogi... jak ja kocham wiosne-wyszczerzyl zeby.
-W takim razie rozpakujmy samochod-zaproponowal Chris. I cala czworka wziela sie do roboty.

***Tymczasem***
-Hmm...Victoria Road...hmm...to bylo gdzies tutaj-mowilam sama do siebie, rozgladajac sie na znaki-Jest Kensington Road. Teraz musze poszukac ksiegarni.
Przejachalam okolo 400 metrow(powinnam pisac w yardach ale zostane patriotka przyp.od autora) i zobaczylam wielki napis "KSiegarnia". Zatrzymalam sie na najblizszym parkingu i wysiadlam z samochodu.
-Mam jeszcze 10 minut-pomyslalam. Weszlam do najblizszego sklepu z ciuchami. Zakupy byly moja slaboscia. Przymierzylam jedna bluzke potem druga...trzecia...jedna pare spodni...spodniczke...i tak sie zlozylo ze po 10 minutach wyszlam z 4 torbami ciuchow. Zanioslam wszytsko do samochodu i stanelam pod owa ksiegarnia. Czekalam z 5 minut az w koncu podeszla do mnie mloda dziewczyna.
-Przepraszam czy pani jest moze Elizabeth?
-Tak, a ty zapewne Caroline. Milo mi-powiedzialam. Dziewczyna zdawala sie wygladac na mila i odpowiedzialna osobe. Byla bardzo ladna.
-Moze pojdziemy na kawe...albo jak wolisz pizze?
-Moze byc kawa. Tutaj niedaleko jest mila kawiarenka, moze tam.
-Ok, a wiec prowadz-usmiechnelam sie. Przez nasza krotka droge nie zamienilysmy ani jednego zdania. Moze stresowala sie rozmowa. Dopiero kiedy usiadlysmy wygodnie zaczela.
-A wiec o co chciala sie mnie Pani zapytac?
-Po pierwsze nie Pani, bo jestem moze starsza o 2 lata a po drugie musialam porozmawiac z Toba dzisiaj, bo za 3 dni mam sluzbowy wyjazd i nie moge niestety wziazc mojego syna...
-Yyy...Twojego syna...-zdziwila sie.
-No tak, bylam mloda...za duzo nie pamietam...dluga historia...stalo sie-powiedzialam w skrocie.
-No dobrze nie wnikam w szczegoly-usmiechnela sie.
-Tak wiec Timmy ma 3 latka, jest bardzo rozwiniety i bystry. Diabel nie z tej ziemi...trzeba miec do niego anielska cierpliwosc...
-Hmm... mam nadzieje, ze ja mam.
-Opowiedz jakie masz doswiadczenia z dziecmi...


***Apartament nr 6***
-Hmm...wiecie co, nie chce juz sie bawic samochodem...chcialbym pobawic sie w chowanego-powiedzial Timmy.
-No dobra wiec Izzy ty szukasz-wyszczerzyl zeby Richie.
-Dlaczego ja?
-Bo jestes starszy, a starszym sie ustepuje...co nie Chris?
-No...behehhee-oboje wybuchli smiechem.
-Bardzo smieszne. No ale dobrze niech wam bedzie. Licze do 50 i szukam...aha i nie ma wychodzenia z mieszkania Chris. Licze...1,2,3,(...)
-Dobra Chris ja chowam sie pod lozko-wyszeptal Richie-Timmy jak chcesz mozesz isc ze mna, zmiescimy sie razem.
-Ok Richie-malec usmiechnal sie do niego radosnie.
-Dobra to ja schowam sie w koszu na bielizne tam mnie nie znajdzie, bo tam nigdy nie zaglada...wogole czy on wie ze takie cos istnieje-Richie az zawyl.
-Cicho debilu...
-40,41...50 szukam-krzyknal Izzy. Pierwszym miejscem do ktorego zajrzal byla wielka szafa stojaca w przedpokoju.
-Nie tutaj ich nie ma... gdzie mogli sie pochowac... Richie jest maly wiec mogl schowac sie za firana...nie tam tez go nie ma...hmm...moze schowal sie w kuchni w tej duzej szparze(bez skojarzen przyp.od autorki). Nie tam go tez nie ma. W tej samej chwili Richie z Timmy'm wybiegli na przedpokoj i sie zaklepali.
-No nie...gdzie zes sie schowal lilipucie co?
-Ej... tylko nie lilipucie, bo mniejszy jestes-blondyn wytknal jezyk.
-No dobra to jeszcze Chris. To duze musialo sie schowac pod czyms duzym...albo za czyms duzym...
-Raczej w czyms-rzucil Timmy.
-Ciii...nie podpowiadaj-powiedzial cicho Richie.
-Hmm...pewnie schowal sie gdzies w pokoju-rzucil Izzy i wszedl do pokoju po prawej stronie. W tym czasie Chris wybiegl z lazienki ale niestety podknal sie o cos co przypominalo boxerki i niestety Izzy zdazyl go zaklepac.
-Czyje to!!-krzyknal Chris podnoszac z podlogi czerwone boxerki w serduszka.
-Ejj to moje. Gdzie je znalazles?
-Nie powiem...hehehe na drugi raz odkladaj na wyznaczone miejsce lub po prostu nos je ze soba-zasmial sie wyzszy blondyn.
-Oddaj mi je!!
-Nie oddam, moze to Cie czegos nauczy...
-Oddaj bo...
-Bo co mi zrobisz?
-Bo dostaniesz w kolano-rzucil Izzy.
-Jak mnie zlapiesz-powiedzial Chris i pobiegl do kuchni. Za nim oczywiscie pobiegl Izzy. I tak latali za soba chyba z 5 minut. W koncu Chris rzucil je Richie'mu...ale niestety Richie nie zdolal ich zlapac bo wyladowaly na jego glowie. Chlopaki zwijali sie ze smiechu a maly stanal jak zaczarowany i patrzyl sie w drzwi...
-Co tu sie dzieje!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wielkafankaus5
Gość
Gość


Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Głogów

PostWysłany: Pią 16:54, 26 Lut 2010    Temat postu:

Fajne kiedy następny rozdział

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum Polskie Forum o US5 Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Bright free theme by spleen stylerbb.net & programosy.pl
Regulamin